Przejdz do strony glownej  

Solaris^m0by FAQ - 1998-12-01

Pobierz wersje spakowana


 >> Phreak It
    > strona glowna
    > newsy
    > o serwisie
 >> Automaty
    > mapy i spisy
    > niebieski [TSP91]
    > srebrny [TPE97]
    > jajko [CTP]
    > ¿ó³ty [eXANTO]
    > Netia
    > Dialog
    > karty chipowe
    > klucze
 >> W eterze
    > GSM
    > tranking
 >> Stuff
    > teksty (FAQ)
    > narzêdzia
    > elektronika
    > nagrywarki
    > strony Variego
 >> Inne
    > multimedia
    > phreak-muzeum
    > hacked
    > linki



úùù--ÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄ--Ä---ù-ùù-ùùúùúúùúú
            solaris^m0by
             issue #1
             1.12.98
             solaris@box43.gnet.pl
             hakrak@box43.gnet.pl
  úùù--ÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄ--Ä---ù-ùù-ùùúùúúùúú


   MOTD
     Poniewaz nie bedzie codziennie nowego tekstu, to zamieszczam kilka
     MOTDow. Stosowac wymiennie w zaleznosci od sytuacji
    þ "Aut bibat aut abeat"
    þ "Dzieki nowej maszynce do ciasta udowodnisz sasiadce, kto lepiej
       piecze"
    þ "Ja to robie dla ciebie synu"
    þ "He thinks too much. Such men are dangerous"
   END OF MOTD


    Dobra, we wszystkich faqach i tego typu tekstach bylo zawsze napisane,
    ze to tylko dla celow edukacyjnych i zadnej odpowiedzialnosci... blah
    blah blah... nie wyobrazam sobie zeby ktos mogl wykorzystac ta
    historyjke do celow edukacyjnych, predzej rozrywkowych, ale...
    odpowiedzialnosci za wszystkie uszkodzenia, rzeczy niezgodne z prawem
    czy takie tam, jakie ktos moglby zrobic po przeczytaniu tego tekstu,
    na wszelki wypadek sie wyrzekam.

                No i kopiowac, umieszczac gdzies, wysylac...
                     mozna, ale NIC nie zmieniajac.


    úùù--ÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄ--Ä---ù-ùù-ùùúùúúùúú

      Inwazja na piwnice czyli pierwsza akcja
                    by solaris

  úùù--ÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄ--Ä---ù-ùù-ùùúùúúùúú


     Taaa... z tytulu mozna sie domyslic ze bedzie to zeznanie z pierwszej
   akcji.  Z gory zaznaczam jednak, ze choc z m0by'm dzialamy razem, to on
   mnie  wprowadzil w fantastyczny swiat phreaku (thnx m0by, gdyby nie ty,
   nadal gnilabym wsrod smiertelnych). Wie wiecej, a ja nadal sie od niego
   ucze.  Tak  wiec  logicznie  pelnilam  role  klucznika,  tools keeper i
   czujki.  Ktoregos dnia m0by wpadl do mnie i stwierdzil, ze przeczytalam
   juz  wystarczajaco  duzo faqow, egzamin teoretyczny wypadl niezle, wiec
   pora  na  praktyke.  Z  tym  bylo  troche  gorzej,  bo  niestety  nadal
   czekalismy  na  kluczyk i programming card. No ale rozeznanie w terenie
   zawsze  zrobic mozna... Najpierw zeszlismy do mnie do piwnicy. Pierwsze
   kraty  -  szukanie  w  kupie  kluczy  tego wlasciwego i mocowanie sie z
   zamkiem.   Potem   drzwi   [qrde   kto   wpadl   na  idiotyczny  pomysl
   zabezpieczania piwnicy jak kwatery glownej FBI????] na szczescie drugie
   drzwi  mialy zepsuty zamek i od zewnatrz nie dalo sie ich, ani zamknac,
   ani otworzyc. Heh, dobra, bedzie mozna sie w srodku zamknac jakby co, i
   nikt  od zewnatrz nie otworzy. No to szukamy sladow bytnosci telepsa...
   Jest!  Sliczna  niebiesciutka  puszeczka  z  przepustka  w swiat :))) i
   zamkiem  :(((  Ale...  w  koncu  przyszlismy tylko wybadac teren... nie
   musimy sie od razu podpinac... no to ja tylko zbadamy... oooo....gietka
   ta  blacha....  oooo... a jaka halasliwa... ale nikt nie idzie... jakis
   kretyn  przystawil  dziwna  drewniana  konstrukcje  pod  sciane, tak ze
   trzeba  to  bylo  odstawiac  zeby sie dostac do skrzynki. No, ale jest,
   drzwi  zamkniete, nasluch dziala [oczywiscie przez nasluch rozumiem swe
   skromne  uszy],  a m0by odgial juz drzwiczki skrzynki na tyle, ze widac
   mnostwo  kolorowych kabelkow [piekny widok]. Heh, super, jakie fajne...
   to co dalej?... nooo, skoro nie chcemy zostawiac sladow to ja potrzymam
   drzwiczki,  a  m0by  oglada wnetrze... tylko cos slabo widac... to moze
   skoczymy  po  latarke?  No wlasciwie, czemu nie? Oki... drewniane cos z
   powrotem pod sciane, na skrzynce zadnych sladow, a biedny klucznik znow
   miota  sie  z kluczami. Dobra, to jak juz tu jestesmy, to moze wezmiemy
   tez srubokret? I drugi, mniejszy? I moze kombinerki? O, patrz obcegi...
   Tak  obladowani  (tu  przyznaje  sie,  ze  caly sprzet niosl m0by) znow
   przedzieramy  sie  przez  zyciowa  pasje  mojego  dozorcy czyli zamki i
   wracamy  do  puszki.  Nawiasem mowiac to reagowala znacznie glosniej na
   narzedzia,  ale nic dziwnego skoro wyciagnelismy jej na zewnatrz flaki.
   A  dokladniej  2  urocze  kabelki. Swietnie, mamy kabelki!!! To co nimi
   robimy?   Nooo...   moznaby   sprobowac   sie  podpiac...  co  prawda w
   zamierzeniu  to  mial  byc  tylko  zwiad...  ale w koncu nie zrujnujemy
   sasiadowi  zycia,  tylko  sprawdzimy  czy  mamy  dobre  kabelki...I co?
   Oczywiscie...  drewno,  zamki,  zostawiamy niektore narzedzia, bierzemy
   moj telefon i 2 szpileczki, zamki [w tym momencie klucznik dostawal juz
   lekkiej  zamkofobii]  i  drewniane cos. Sprawnie wyciagnelismy kabelki,
   m0by  wetknal  szpilki,  ja  trzymam telefon, on przytyka wtyczke, a ja
   czekam  na dialtone... szum...szum...cos trzeszzcy... JEST!!! anielskie
   pienia...  dobra,  dobra  trzymaj  tak... to co, krecimy? jasne, tak na
   probe,  jakies 0-700... Trzesacym sie palcem wybieram 0... a m0by nagle
   odskakuje  jak oparzony od kabelkow! Ja oczywiscie stoje z rozdziawiona
   geba i zastanawiam sie: czy on zyje, czy juz nie?, czy to bylo 220, czy
   wiecej  [lame...]?,  czy  ja pamietam reanimacje?, o, stoi i oddycha...
   ufff...  i wlasnie w tym momencie kroki na schodach i brzekanie kluczy,
   to  dopiero  byla  panika... Szybko! Wloz z powrotem kabelki! Drzwiczki
   popraw!  Reklamowka,  reklamowka!!  Wrzuc  to  tutaj! Jeszcze drewniany
   horror  i  juz jestesmy w innym kacie piwnicy... Szybki dialog w stylu:
   co  sie  stalo?  prad  mnie  kopnal.  Noo  tak, zapomnielismy o zmianie
   napiecia  przy  wykrecaniu  numeru...  ale  byl dialtone, byl dialtone!
   Cssss.....ee...   poszedl   do   drugiej   piwnicy...   [pozniej  sobie
   uswiadomilam,  ze  i  tak  nikt  by  tu nie wszedl przez ten spieprzony
   zamek,  ktory  zamknelismy  od  wewnatrz...nie  ma  to jak nerwy] To co
   robimy?  Idziemy,  na  dzisiaj  dosyc....  poza tym i tak nie mamy nic,
   czym  moznaby  ladnie  przyczepic  szpilki do telefonu. Ostatnie zamki,
   drzace  rece  [akurat  moje,  nie  wiem  jak jego], do domciu podlaczyc
   telefon  i  na  fotel... zadnych sladow [przynajmniej z tego mozemy byc
   dumni :)] Jedna mysl krazyla nam po glowach:
                             BYL DIALTONE!!!

     Tak,  tak...  musze  przyznac,  ze  ciezko  bylo mi sie zastosowac do
   zalecen  w  stylu:  tylko  bez  nerwow.  Ale  za to jakie to przyjemne,
   kiedy adrenalina tak skacze ;))

     Nie  bede  z tej historyjki wyciagac jakichs moralow [kazdy chyba sam
   potrafi],  wiem  tylko,  ze na przyszlosc powinnam byc spokojniejsza. W
   nerwach  popelnia  sie  glupie  bledy. Jesli usmiechnales sie pod nosem
   czytajac  to,  to  dobrze,  taki  byl moj zamiar, jesli nie... to chyba
   wiesz co zrobic z tym plikiem.


    solaris
    public relations & social engineering
    solaris@box43.gnet.pl


    Greetz:
  úùù--ÄÄÄÄ--Ä---ù-ùù-ùùúùúúùúú
    þ m0by: nie wypieraj sie :))
    þ moj maz: dzieki, dzieki, dzieki :* Chociaz jesli przetrzymalbys
       mnie jeszcze kilka dni dluzej to naprawde zaczelabym otwierac je
       zebami ;)
    þ malik: w zyciu ci to nie wyjdzie ;P

    PS. To pierwsze moje dzielo, mam nadzieje, ze po jego przeczytaniu
        nie modliliscie sie o to, zeby nie bylo ich wiecej ;) Pewnie
        jeszcze nieraz sie uzewnetrznie w jakims texciku... wiec jakby
        co, to juz wiesz czego nie czytac ;)


  úùù--ÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄ--Ä---ù-ùù-ùùúùúúùúú

    moby online, czyli teraz ja cos napisze :))

     Czasami  nadchodza  takie  momenty  w zyciu, kiedy musimy skozystac z
   uslug  MZK, czasami nadchodza one bardzo czesto :)) po co bulic ilestam
   zlotych  na  przejazdy, skoro juz daaaawno bracia z demosceny wpadli na
   pomysl  fakania znaczkow, odniesmy to do naszej sytuacji... juz wiecie?
   tak!  bedziemy  fakac  bilety!  ;) no wiec kupujemy pare biletow, jakis
   dobry  klej,  chociaz  nie musi on dobrze kleic :)) smarujemy klejem ta
   strone  biletow gdzie sie odbije kasownik (oczywistym jest ze metoda ta
   nie dziala na dziurkacze:), zostawiamy do wyschniecia, no i zaleznie od
   uzytego  rodzaju  kleju  znaczek  bedzie sie bardziej lub mniej kleil i
   troche  swiecil,  ale  poniewaz  na  kanara  nie trafia sie przy kazdym
   przejezdzie  to  nie  powinno  to  byc  wielkim  problemem.  Wsiadamy w
   autobusik,  bilecik  grzecznie  i uczciwie kasujemy :) w domciu palcem,
   lub  lepiej  patyczkami  higienicznymi  (takimi  z  obu  stron majacych
   kawalek  watki) umoczonymi w wodzie przelatujemy po odbiciu, jezeli nie
   dalismy  za malo kleju i nie zabardzo namoczylismy patyczek to biletowi
   sie  nic  nie  stanie  a  pieczateczka pieknie zejdzie :))) uzupelniamy
   warstewke kleju i mamy pelen recycling ;))

    Pozdrowionka dla wszystkich scenowcow
    znajacych sie na telefonach (Impexus;)

    m0by
    hakrak@box43.gnet.pl

  úùù--ÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄ--Ä---ù-ùù-ùùúùúúùúú
    end of issue #1